Znasz to uczucie, gdy idziesz sobie ulicą, mijasz swoje bloki, trochę stare, pamiętające czasy Gierka i nagle spotykasz na swojej drodze grupę mężczyzn, którzy chyba też Gierka pamiętają, odzianych w kamizelki tzw. oczojebne, grzebiących coś w tych starych tynkach, chodzących na rusztowaniach, precyzyjnie badających każdy zakamarek bloku, a najbardziej podwórko i ławki. Nie czepiam się, przerwa w pracy zawsze spoko, dymka przyjarać też spoko, a jeszcze w takim towarzystwie!
I jak już sobie grzecznie idziesz, to nawet nie wiem, jakbyś się starała, musisz, MUSISZ zawsze tę ferajnę od siedmiu boleści minąć. Panowie Robole, mile skomentują, bądź zagwiżdżą, zapodadzą jakąś dobrą melodyjkę, co poniektórzy, Ci bardziej nieśmiali, skomentują coś cicho pod nosem, jakby do siebie, jakby do kumpli, a skutek taki, że i Ty słyszysz i kumple słyszą i mieszkańcy osiedla również.
Co wtedy sobie myślisz? Ja na przykład myślę, że po jaką cholerę mają na mnie gwizdać? Czuję się nie tyle onieśmielona i zażenowana, co pospolita! A pospolita to nie jestem. Mogę to z łatwością udowodnić. Każda z nas może to sobie udowodnić. Proszę, oto 3 dowody na to, że nie jestem taka, jak wszystkie.
1. Szanuję sobie swój styl. Indywidualny, odmienny, po prostu mój. Mój styl łączy moją osobowość i najnowocześniejsze trendy. Wygodna, luz, ale indywidualność przede wszystkim. Nikt nie ubiera się, tak samo jak ja. Bo ja, to ja. I koniec.
A ponadto, to cenię sobie takie marki jak Ha i EM.... itd.
2. Ja, w przeciwieństwie od innych, zajarałam się byciem fit. Bardzo lubię przed treningiem robić sobie selfie, to taka dokumentacja moich osiągnięć na siłowni.
3. Mam swoje pasje, zainteresowania, lubię być wegetarianką. Czasami. Umiem kreatywnie myśleć, mam źródła niespożytej energii, ,,lekkie pióro" - prowadzę bloga. Bo mnie na to stać, bo mogę rzucić wyzwanie światu.
To są moje 3 dowody. Podaj swoje.
No tak, jesteśmy masą. Indywidualizm poszedł dawno na spacer i długo nie wraca. I pewnie długo nie wróci, chyba w ogóle.