Marc Zuckerberg zapytany o to czemu
zazwyczaj publicznie występuje tak samo ubrany opowiedział, że nie lubi tracić
energii na zajmowanie się takimi błahostkami , stąd jego dość minimalistyczny
styl.
Natchniona prawie codziennymi podróżami kolejką miejską na trasie Gdańsk-Sopot, postanowiłam zastanowić się chwilę nad naszym stylem.
Natchniona prawie codziennymi podróżami kolejką miejską na trasie Gdańsk-Sopot, postanowiłam zastanowić się chwilę nad naszym stylem.
Z skmki wysiadają ludzie na jednym
z większych przystanków i każda dziewczyna wygląda tak samo … tak samo jak ja ,
tak samo jak dziewczyna obok kończąca ostatnią część 50 twarzy Greya i tak samo
jak ta z tyłu za głośno słuchająca Beyonce w słuchawkach.
No dobra przesadzam, jestem może
jak statystyczny facet, nie widzę różnicy pomiędzy czarnym, a mniej czarnym
prawie szarym a jednak jeszcze nie, albo różnymi odcieniami pozostałych
kolorów. Chociaż tak się przyczepiłam do tej czerni, bo jej widzę najwięcej,
może to kwestia czasu, bo pogoda nadal nas nie rozpieszcza, a może kierując się
starą zasadą „czarny do wszystkiego pasuje”, to jest nasz ulubiony kolor.
Ale zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi z tym naszym stylem … w galeriach tyle ludzi, na rynku tyle gazet, w Internecie tyle blogów modowych, a my uparcie: trampek- skóra, adidas z n-ką- skóra, puchowa kurtka- adidasy… na każdą porę roku mamy paręnaście takich samych zestawów, zmieniają się czasem znaczki firm na butach albo trochę inny fason , ale tylko trochę aby nadal pozostać fashion.
Może istnieje jakiś dresscode ?
Ale zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi z tym naszym stylem … w galeriach tyle ludzi, na rynku tyle gazet, w Internecie tyle blogów modowych, a my uparcie: trampek- skóra, adidas z n-ką- skóra, puchowa kurtka- adidasy… na każdą porę roku mamy paręnaście takich samych zestawów, zmieniają się czasem znaczki firm na butach albo trochę inny fason , ale tylko trochę aby nadal pozostać fashion.
Może istnieje jakiś dresscode ?
Żeby się nie pogubić , skupię się
na tych wiosennych, bo prawie koniec kwietnia więc wypada:
- Trampki. Każdy wie jakiej marki. Marka jest
kluczowa, mnóstwo lepszych i gorszych podróbek na rynku są tego najlepszym
przykładem.
Zupełnie zapomnieliśmy o fobii z dzieciństwa i tych setkach par zgubionych worków z trampkami do szkoły, nagle stały się stałą częścią naszej garderoby. Kto by przypuszczał, że na zwykłe trampki będziemy wydawać tyle pieniędzy. Ale, ale nie takie zwykłe ! Czemu? Już nie możemy doczekać się wiosny aż z powrotem wskoczymy w trampki- synonim wygody i dobrego gustu. Pasują do wszystkiego i co lepsze do każdego… do reprezentanta każdej subkultury, kobiet i mężczyzn, dziewczynek i chłopców, do gwiazd światowego formatu i tych na końcu w programach śniadaniowych. Taki trochę but łączący nas wszystkich- fenomen. A ja uważam, że nie jest nawet wygodny, ale będę chodziła. Mój jest już trochę dziurawy, widać wyprzedzam trendy. - Nadal pozostanę w temacie butów teraz buty sportowe. Takie sportowe, że ze sportem nie mają nic do czynienia… takie „do latania” na co dzień, wygoda ponad wszystko. Niby każdy chce być oryginalny, a i tak wygląda tak samo. Jest ich pełno z różnymi znaczkami z boku, kolorów w bród. Mama się zawsze dziwi i pyta „kiedy ty wyrośniesz z tych adidasów.” Nigdy ! Aż przestaną mi się podobać. A czemu się podobają ? Bo wygodne, bo do wszystkiego , bo wszędzie je widzę, bo każdy ma…. Kiedyś ktoś założył i tak zostało… A co było gdyby wcześniej ktoś wpadł na coś takiego ?
Nabijaliśmy się ze skarpetek do sandałów… zobaczysz Karola za rok Ci zniknie ten dylemat skarpetek do balerinek!
Ktoś wprowadził na salony trampki, adidasy, a teraz skarpety !
- Przeskoczę teraz do spodni. Rurki… W tym momencie i
dla faceta i dla dziewczyny. Kiedyś wypierałam ten moment z głowy, moment
założenia tych okropnych spodni, w których nogi wyglądają hm… źle… a te
dzwony takie ładne.Teraz dzwony znowu modne, a ja się zastanawiam , jak to się komuś może
podobać.. jak pisałam poprzednio „moda wraca”. A gdzie w tym wszystkim
jest nasz gust? Też wraca? Czemu raz się podoba, a raz się nabijam
I tak się zbliżam do końca tej notki, chociaż mogłabym pisać i pisać.Tworzenie przez marki odzieżowe popytu na te wszystkie faszyn rzeczy, zasługuję na aplauz na stojąco. Za każdym razem daję się nabierać, że ta rzecz jest ponadczasowa, uniwersalna, a nie jest … za rok się pojawia coś równie wzbudzającego moje zainteresowanie. I idę do znanej sieciówki bo bluzka piękna i woła do mnie „mamo’… okazuję się, że tak samo wołała do pięciu innych moich koleżanek i w rezultacie włożyłam ją raz… bo przecież nie chce wyglądać jak inni… dobrze, że była nie droga.W czasie krótkiej wizyty w Londynie, miałam okazję obserwować ten angielski luz… brak zainteresowania tym, że każdy wygląda inaczej, kompletnie nikt się tym nie interesuję. Serio. Wyszłam z przyjaciółką na poranny spacer z psem.. chciałam się ubrać i usłyszałam „zwariowałaś? Choć w pidżamie ! to jest Londyn i tak będziesz wyglądała najnormalniej’. Wow… po 5 minutach kompletnie zapomniałam, że mam spodnie od pidżamy na sobie., bo nikt nawet przez sekundę nie spojrzał się na mnie jak na wariatkę.Chłopaku, dziewczyno kiedyś ubierała nas mama, co strasznie denerwowało… teraz robią to znane sieciówki i to nas nie denerwuję wcale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz